POWIĄZANE LINKI: W TARAPATACH EMPATII (psychologiaprzykawie.pl) WSZYSTKIE EMOCJE SĄ ZARAŹLIWE (psychologiaprzykawie.pl) POLECAMY:
0 Komentarze
POWIĄZANY POST: POLECAMY:
W TARAPATACH EMPATII"Wsparcie dla wspierających"„Wyobraź sobie, że możesz kontrolować swoją własną empatię za pomocą pokrętła. Gdy je podkręcisz, twoja empatia wzrośnie – będziesz w większym stopniu czuć to, co czuje twój pacjent. Kiedy je przykręcisz, nabierzesz dystansu do wszystkiego, co dzieje się z twoim pacjentem. Gdy twój regulator empatii jest przykręcony, zyskujesz zdolność do myślenia w bardziej przejrzysty i obiektywny sposób o tym, co możesz zrobić, a czego nie, by pomóc sobie i swojemu pacjentowi. Każde ustawienie pokrętła – więcej empatii lub mniej empatii – ma swoje zalety i wady. Jedno lub drugie będzie najodpowiedniejsze w odmiennych okolicznościach. W toku eksperymentów i ćwiczeń z podkręcaniem oraz przykręcaniem swojego po[1]krętła empatii w końcu odkryjesz, że ustawienie w punkcie położonym mniej więcej w środku idealnie sprawdza się w większości sytuacji – choć nie we wszystkich. Ten punkt to miejsce, w którym dostrajasz się do pacjenta na tyle, by wiedzieć, co go trapi, bez narażania na szwank własnej zdolności do jasnego myślenia (…) Zapewniam cię, że przykręcenie empatii i dostrojenia nie oznacza, że przestajesz się o kogoś troszczyć. Absolutnie nie. W pełni możliwe jest utrzymanie współczucia przy jednoczesnym obniżeniu poziomu empatii.”* Gdy drzwi jej gabinetu się zamknęły, siedziała, nie mogąc zebrać myśli. Sięgnęła po kubek z herbatą i trzymając go w dłoni, spojrzała ze smutkiem za okno. Przypomniała sobie końcówkę września sprzed siedmiu lat, gdy wyjeżdżała z domu na studia. Pamięta doskonale, jaka wówczas była szczęśliwa i przekonana co do tego, że jest to droga jej marzeń. W zasadzie odkąd pamięta, słyszała od ludzi, że jest osobą empatyczną. Uważała, że to niezwykły dar i przez lata pielęgnowała go w sobie. Gdy ruszała z plecakiem w swoją życiową wędrówkę, była pewna, że to początek niezwykłej przygody. Dzisiaj spoglądając na drzwi, które przed paroma minutami zamknęła za sobą Ola, Ewelina zastanowiła się, czy ta empatia przypadkiem nie stała się pułapką, w którą wpada. Któryś już raz dostrzegła, że nie potrafi zdystansować się do tragedii, z którymi niestety ma do czynienia. Praca psychologa w szkole nie należy do łatwych. Gdzie zatem leży granica zaangażowania, której dla własnego zdrowia nie należy przekraczać? Piotr po powrocie z nocnego dyżuru długo dochodzi do siebie. Przed oczyma ma obrazy, o których szybko chciałby zapomnieć, ale nie potrafi. Analizuje, rozkłada na czynniki pierwsze. Gdyby szybciej przyszło zgłoszenie, gdyby udało się prędzej dotrzeć na miejsce, gdyby… Zastanawia się, co będzie tego ranka przeżywać rodzina zmarłego mężczyzny, czy miał żonę, a może dzieci? W ciągu jednej nocy świat tych ludzi legł w gruzach, stał się tak diametralnie inny od wczorajszego, a on jako ratownik medyczny nie miał mocy sprawczej, aby zatrzymać tego człowieka przy życiu. Piotr kocha swoja pracę, uwielbia pomagać, ale przekleństwem są takie noce jak ta, która minęła, a zostawiła tyle bólu… Czy można się od tego odciąć? Ania zgłasza swój udział do wszelkich działań charytatywnych. Po pracy angażuje się na rzecz dzieci, seniorów, uchodźców. Postrzegana jest jako człowiek o wielkim sercu. Jest wrażliwa na krzywdę, otwarta na czynienie dobra. Dzisiaj wracając z pracy i przysłuchując się rozmowie w autobusie, w której chłopiec był poniżany przez matkę, czuła smutek, złość, współczucie, bezradność. Potem siedząc już w domu na sofie, nie była w stanie skupić się na czytaniu książki, wciąż jej myśli krążyły wokół tego bezbronnego dziecka, któremu nie mogła pomóc. Ania coraz częściej dostrzega, że czuje przemęczenie i widzi w sobie duży poziom frustracji. Empatia, krótko mówiąc, jest umiejętnością zrozumienia emocji odczuwanych przez innych i patrzenia na świat z ich perspektyw i wykracza poza tylko współczucie i żałowanie innych osób. Odczuwanie cudzego bólu motywuje nas do pomocy, otwiera nas na drugiego człowieka, na jego potrzeby, uczy wrażliwości i wyjścia z własnej perspektywy, łagodzi nasz wewnętrzny dyskomfort związany z patrzeniem na krzywdę drugiego człowieka. I oczywiście, pomagając innym, czujemy się dobrze. „Każdy z nas wie, że empatia jest tkanką łączną dobrej terapii. Sprzyja rozwojowi zaufania u pacjentów i pozwala nam wychodzić im naprzeciw z naszymi uczuciami, a także przemyśleniami i umiejętnościami. Empatia wyostrza naszą wnikliwość oraz intuicję i stanowi dopełnienie naszej wiedzy teoretycznej. Jednak kiedy nie jesteśmy świadomi mechanizmów empatii lub kiedy ich nie kontrolujemy, możemy się znaleźć w poważnych tarapatach.”* Babette Rothschild w książce „Wsparcie dla wspierających”, jak sama napisała, starała się „rzucić nieco światła na mechanizmy neurologiczne, psychologiczne i somatyczne, w których wyniku ów dar, jakim jest nasza zdolność do empatii, może się zwrócić przeciwko nam. Gdy nie panujemy nad własnymi talentami i skłonnościami do empatii, może ona ulec mutacji, zmieniając nasze współczucie w zmęczenie współczuciem, a nasze dostrojenie w traumatyzację wtórną.”* Autorka zwraca uwagę na kluczowe znaczenie dobrostanu osób niosących pomoc innym i wyjaśnia, dlaczego terapeuta doświadcza negatywnych skutków nadmiernej empatii oraz jak może je pokonywać. W książce można też zaleźć wiele praktycznych wskazówek, które między innymi mogą pomóc w radzenia sobie ze stresem i wyzwaniami współczesnego świata. takimi jak kryzys klimatyczny, niepokoje społeczne czy konflikty zbrojne.To ksiażka nie tylko dla "pomagaczy" :) *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki "Wsparcie dla wspierających. Jak zapobiegać zmęczeniu współczuciem i traumie zastępczej." **Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POWIĄZANY POST: *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki E. Notbohm "Dziesięć rzeczy, o których chciałoby ci powiedzieć dziecko z autyzmem". **Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
DZIESIĘĆ RZECZYO czym chciałoby powiedzieć dziecko z autyzmemPamiętacie Michalinę i Dawida? Sympatyczne młode małżeństwo, o którym pisałam w poście „Niezwyczajni ludzie”. Kochający się, piękni i inteligentni. Byli obiektem zazdrości wielu swoich rówieśników. Gdy na świat przyszedł ich synek, wydawało się, że nic nie brakuje im już do szczęścia. Jak się później okazało, było tak aż do dnia, w którym usłyszeli diagnozę: autyzm. Dzisiaj, zarówno Michalina, jak i Dawid patrząc wstecz, wiedzą, że tym, co było dla nich najtrudniejsze, była niewiedza. Pamiętają doskonale, jak wiele pytań przelatywało im przez głowy, jak bardzo obawiali się zarówno przyszłości, jak i dnia dzisiejszego. Nie zapomną nigdy, jak różne dochodzące do nich wówczas strzępy informacji, wytrącały ich z równowagi i powodowały, że czuli się coraz bardziej przytłoczeni. Michalina i Dawid to rodzice jakich wielu wśród nas. To ludzie, którzy po usłyszeniu diagnozy czuli się zagubieni, czuli lęk. W tej chwili już wiedzą, że „bycie rodzicem dziecka autystycznego wymaga dziś zarówno żelaznej odporności, cierpliwości, kreatywności, elastyczności i dyplomacji, jak i odwagi, dalekosiężnego myślenia i snucia równie śmiałych marzeń.”* Wiedzą też, że rodzice potrzebują zwięzłych, łatwo przyswajalnych informacji, szczególnie na początku swojej drogi z autyzmem. I dla takich osób, ale i dla wszystkich z otoczenia dzieci z autyzmem dedykowana jest książka "Dziesięć rzeczy, o których chciałoby ci powiedzieć dziecko z autyzmem". Jej autorka - Ellen Notbohm - z perspektywy matki przekazuje niezbędne wskazówki, mogące okazać się bezcenne zarówno dla rodziców, rodzeństwa, dziadków, nauczycieli, w zasadzie dla każdego z otoczenia dzieci z autyzmem. Wsłuchaj się w głos i usłysz dziesięć rzeczy, o których chciałoby ci powiedzieć dziecko z autyzmem, które zaczerpnęłyśmy z książki Ellen Notbohm: : 1. Jestem pełnowymiarowym dzieckiem. Mój autyzm jest częścią mnie. Nie definiuje mnie całkowicie. Czy ty masz tylko jeden wymiar, czy też jesteś osobą z myślami, uczuciami, pomysłami, preferencjami, talentami i marzeniami? Czy jesteś gruby (masz nadwagę), krótkowzroczny (nosisz okulary) albo niezdarny (masz problemy z koordynacją ruchową)? Być może właśnie te rzeczy rzucą mi się w oczy, kiedy cię spotkam, ale ty jesteś znacznie bardziej złożony, prawda? Jestem dzieckiem – uczę się i rosnę. Ani ty, ani ja nie wiemy, na co mnie stać. Jeśli myślisz o mnie tylko w jednym wymiarze, istnieje niebezpieczeństwo, że będziesz miał zbyt niskie oczekiwania, a jeżeli wyczuję, że sądzisz, że nie jestem w stanie tego zrobić, to po co próbować? 2. Moje zmysły są rozstrojone. Oznacza to, że zwykłe obrazy, dźwięki, smaki i wrażenia dotykowe, na które ty nawet nie zwracasz uwagi, mogą mi sprawiać ogromny ból. To, co dzieje się dookoła mnie, powoduje, że odczuwam dyskomfort, a nawet strach. Mogę wyglądać, jakbym był wycofany albo niemiły względem ciebie, ale przez to wszystko wydaje mi się, że muszę się bronić. Oto dlaczego mogę mieć trudności ze zwykłą, twoim zdaniem, wizytą w sklepie spożywczym: Mogę mieć nadwrażliwość słuchową. Mogę słyszeć dziesiątki paplających ludzi, nawet jeśli są daleko i nie mogę ich zobaczyć. 3. Odróżniaj „nie chcę” (mój wybór) od „nie mogę” (nie jestem w stanie). Możesz uważać, że nie słucham instrukcji albo po prostu nie chcę robić tego, o co prosisz, ale to nie dlatego nie współpracuję. Dzieje się tak, bo nie potrafię cię zrozumieć albo nie mam pewności, co mam zrobić. Niekiedy to, o co mnie prosisz, boli albo sprawia, że nie czuję się komfortowo, i nie wiem, jak to kontrolować. Czasami nie wiem, jak ci powiedzieć, dlaczego nie mogę czegoś zrobić. Ale wiem na pewno, że nie dzieje się tak dlatego, że nie chcę. Tylko dlatego, że nie jestem w stanie. 4. Jestem do bólu konkretny. Odbieram język w sposób dosłowny. Wprawia mnie w zakłopotanie, gdy mówisz: „Nie bądź takim żywym srebrem!”, kiedy tak naprawdę masz na myśli, żebym przestał biegać. Nie mów mi, że coś jest „bułką z masłem”, kiedy w zasięgu wzroku nie ma kanapki, a ty chcesz powiedzieć, że łatwo będzie coś zrobić. Kiedy mówisz: „Na zewnątrz jest bardzo zimno”, myślę, że stwierdzasz fakt. Nie rozumiem, że chcesz, żebym dzisiaj założył długie spodnie, a nie krótkie spodenki. Nie mów „zwijaj się”, kiedy nie ma nic do zawinięcia, a chcesz, żebym się pospieszył i skończył to, czym się zajmuję. A kiedy odpowiadasz, że tak się tylko mówi, to nie ma to dla mnie żadnego sensu. Wszystkie te różne sposoby, w jakie rozmawiają ludzie, mogą wprawiać mnie w zakłopotanie. Jeśli mnie tego nauczysz, przyswoję sobie niektóre ze znaczeń tych zwariowanych fraz, ale teraz musisz mówić mi prosto i konkretnie, czego ode mnie oczekujesz i co starasz mi się powiedzieć o tym, co dzieje się wokół nas. 5. Wsłuchuj się we wszystkie sposoby, na jakie próbuję się komunikować. Trudno mi powiedzieć ci o tym, czego potrzebuję, gdy nie jestem w stanie opisać swoich myśli i uczuć. Mogę być głodny, sfrustrowany, przestraszony albo zdezorientowany, ale teraz brakuje mi słów. Zwracaj uwagę na sygnały, jakie wysyła ci moje ciało – wycofanie, lęk albo inne oznaki, że coś jest nie tak. Są widoczne. Kiedy trudno mi znaleźć potrzebne słowa, mogę też recytować zdania albo całe fragmenty zapamiętane z filmów, wideo, książek albo wypowiedzi innych osób. Czasami mogę brzmieć na starszego niż jestem – mogę też niezupełnie rozumieć wszystkie wyrażenia i ich znaczenie. Wiem tylko, że jest to sposób, dzięki któremu mogę odpowiedzieć, kiedy się tego ode mnie oczekuje, a nie potrafię tego zrobić „normalnie”. 6. Jestem wzrokowcem. Lepiej pokaż mi, jak mam coś zrobić, zamiast mi o tym mówić. Być może będziesz musiał pokazywać mi to kilkukrotnie i to na wiele sposobów. Obrazki i wykresy ze słowami, harmonogramy, przypominajki i inne instrukcje wizualne pomogą mi przejść przez dzień. Oszczędzają mi stresu związanego z koniecznością pamiętania o tym, co będzie następne. Kiedy mogę na coś popatrzeć, pomaga mi to zapamiętać, co i kiedy mam zrobić, a dzięki temu mogę być stale zorganizowany – w mojej głowie – i zachowuję spokój. Później mogę gładko przejść od jednej aktywności do kolejnej i lepiej radzić sobie z tym, czego ode mnie oczekujesz. Muszę coś widzieć, żeby się tego nauczyć, ponieważ rzeczy, które do mnie mówisz, są jak para. Słowa wyparowują natychmiast, zanim mam szansę, by je zrozumieć. Jeśli otrzymuję instrukcje i informacje w formie wizualnej, mogę je mieć przed oczyma tak długo, jak potrzebuję. Kiedy wrócę do nich później, będą takie same. 7. Skup się i bazuj na tym, co potrafię, a nie na tym, czego nie umiem. Nie jestem w stanie się uczyć, gdy wzbudza się we mnie poczucie, że jestem niewystarczająco dobry i nadaję się do naprawy. Nie będę próbować nowych rzeczy, gdy wiem, że spotka się to wyłącznie z krytyką – nawet jeśli myślisz, że mówisz to miłym tonem. Ja się staram bardziej. Poszukaj moich mocnych stron, a je odkryjesz. Większość rzeczy można wykonać poprawnie na więcej niż jeden sposób. 8. Pomóż mi być towarzyskim Sprawiasz wrażenie, że wydaje się to łatwe, ale bycie towarzyskim jest dla mnie bardzo trudne. To, co dla ciebie wydaje się oczywiste, dla mnie takie nie jest – nie wiem, co robić, i wprawia mnie to w zakłopotanie. Może się wydawać, że nie chcę się bawić z innymi dziećmi na placu zabaw, ale dzieje się tak dlatego, że nie wiem, jak przyłączyć się do zabawy albo nie nadążam za ich pomysłami, które zmieniają się z minuty na minutę. W szkole praca w grupie może być niekomfortowa, ponieważ lepiej pracuje mi się samemu. Nie zakładaj, że ponieważ jestem inteligentny, zrozumiem, co to znaczy być towarzyskim. Nie nauczę się tego tylko poprzez obserwację innych ludzi. 9. Ustal, co sprawia, że mam meltdowny. Nazywasz je meltdownami, ale mi przypominają eksplozje. Są jeszcze bardziej przerażające dla mnie niż dla ciebie. Gdy słowa mnie zawodzą, wszystkie moje działania komunikują ci coś o tym, jak reaguję na to, co dzieje się wokół mnie, o poczuciu cierpienia i paniki, które mam w sobie. Nie chcę „dać ci popalić” i nie mogę tak po prostu przestać. Tracę nad sobą kontrolę, gdy jeden z moich zmysłów (lub więcej) jest przebodźcowany, albo gdy zmaganie się z otaczającymi mnie ludźmi i sytuacjami jest ponad moje siły. Mogę mieć meltdown, ponieważ czuję się źle fizycznie – mam alergię, kiepsko spałem albo mam problemy z brzuchem. Bez względu na przyczynę, czuję się, jakby przeprowadzano na mnie atak. Potrzebuję, byś pomógł mi unikać sytuacji, które tak na mnie wpływają. Jeżeli będziesz wiedział, dlaczego mam meltdowny, możesz im zapobiec. Nie potrafię tego zrobić samodzielnie. Wypatruj oznak, ponieważ zawsze się pojawiają, a ja mogę nie być w stanie powiedzieć ci tego za pomocą słów. 10. Kochaj mnie bezwarunkowo. Kiedy słyszę takie słowa, jak: „Gdybyś po prostu…” i „Dlaczego nie możesz…?” – to już czuję twoje rozczarowanie moją osobą. Sprawia to, że zaczynam się zastanawiać, czy ty robiłeś wszystko, czego oczekiwali od ciebie rodzice i nauczyciele? Założę się, że nie, i że nie chciałbyś, żeby ci o tym przypominano przez cały czas. Mój autyzm to nie moja decyzja. Pamiętaj, że on przydarzył się mnie, nie tobie. Myślę dużo o dorastaniu, o tym, kim chcę się stać, i o rzeczach, które chcę zrobić. Przeraża mnie, że bez twojej pomocy może mi się to nigdy nie udać. Musisz być moją opoką, moim obrońcą i przewodnikiem. Czy możesz kochać mnie takim, jakim jestem? Bezwarunkowo? No to teraz możemy się przekonać, jak wiele mogę. *Fragmenty i cytaty pochodzą z książki E. Notbohm "Dziesięć rzeczy, o których chciałoby ci powiedzieć dziecko z autyzmem". **Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tej wartościowej książki. POLECAMY:
POLECAMY:
POLECAMY:
ŚNIŁO MI SIĘWielki PiątekPewnego razu śniło mi się, Że spacerowałam plażą z Panem, Na ciemnym niebie rozbłyskiwały sceny z mego życia. Po każdej z nich na piasku pojawiały się dwie pary stóp: jedne należały do mnie, a drugie do Pana. Kiedy błysnęła przede mną ostatnia scena, Spojrzałam znowu za siebie. Nie zauważyłam śladów stóp Pana. Uświadomiłam sobie, że był to najgorszy i najsmutniejszy czas w moim życiu. Nigdy nie mogłam o nim zapomnieć. „Panie – rzekłam – kiedy postanowiłam iść za Tobą, powiedziałeś mi, że zawsze będziesz przy mnie. Jednak w najtrudniejszych chwilach mego życia na piasku widniały ślady tylko jednych stóp. Panie, dlaczego, gdy najbardziej Cię potrzebuję, Ty mnie zostawiasz?” „Moje drogie dziecko – wyszeptał – kocham cię i nigdy cię nie opuszczę, nigdy i nigdzie, w chwilach prób i doświadczeń. Gdy widziałaś ślady tylko jednych stóp, to znak, że cię niosłem." Margaret Fishback w przekładzie Aldony Nowak
POWIĄZANY POST: *Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tak wartościowej ksiażki. POLECAMY:
TRWAŁE ZMIANY W MOIM ŻYCIUSamowspółczucieZosia kładąc się spać po raz kolejny analizuje swój los. Jest pełna niepokoju. Obawia się, że przeszłość kładzie się cieniem na jej obecne życie. A może coraz bardziej dostrzega, że związek, w którym tkwi od wielu miesięcy jest daleki od ideału. Czuje lęk i obawę przed zmianą, ale z drugiej strony coraz częściej do niej dociera, że nie chce być tylko dodatkiem w związku. Zawsze wyobrażała sobie, że w relacji z drugim człowiekiem będzie czuła się jak osoba najważniejsza dla swojego partnera. A obecnie dostrzega, że musi konkurować z pasją, która wypełnia życie mężczyzny, z którym tak bardzo by chciała dzielić swój los. Czuje, że znajduje się na dalszym planie, a to przypomina jej bolesną przeszłość. Nigdy nie była ważna, zawsze stała z boku… Nie chce powrotu do czasów dzieciństwa, to sprawia ból… Pola siedząc pod kocem i słuchając muzyki, która przynosi chwilowe ukojenie, zadaje sobie pytanie, co może zrobić, by w końcu być osobą szczęśliwą. Dociera do niej każdego dnia, że nie radzi sobie ze sobą i swoim życiem. „Przecież nie umiem stworzyć normalnych relacji z ludźmi, wybrać odpowiedniego partnera, dbać o swoje interesy. Wiem, że tylko narzekam i nic z tym nie robię. Ale nie wiem, jak to zmienić…” Ma świadomość tego, że przeszłość wpływa na jej obecne życie. Wie, że w każdym partnerze z przerażeniem odnajduje cechy swojego ojca. Obawia się, że zawsze będzie się doszukiwać problemów, bo chciałaby mieć idealne życie. Ale czy takie jest możliwe? Beata nie pamięta momentu, gdy urwał jej się film. Nie wie, jaki jest dzień i jak długo znajduje się w tej obcej sali, której biel ścian powoduje w niej wielkie przerażenie i uświadamia, że najprawdopodobniej wydarzyło się coś złego. Po chwili obrazy zaczynają powoli pojawiać się w pamięci. Wracają hałasy i emocje dnia, w którym musiała skończyć projekt, terminy goniły, a ona przecież wszystko chciała mieć dopięte na ostatni guzik. Nie było ważne, że padała z nóg, że zasypiała, stojąc w korku. Goniła, jakby ścigała się z czasem. Wciąż pragnęła więcej, skuteczniej, szybciej. Pięcie się wzwyż było jej życiową dewizą. I o tyle, o ile zdobywanie życiowych szczytów zasługuje na podziw i jest godne naśladowania, w przypadku Beaty było maratonem w tempie sprinterskim bez chwili na odpoczynek, wytchnienie, złapanie dystansu. Ona nie miała czasu na nic poza pracą. Zawsze perfekcyjna, idealna, bez skazy. Dzisiaj leżąc w przerażająco białej szpitalnej sali, zdała sobie sprawę jak kruche jest życie. Jedna chwila, która decyduje o tym, czy będzie miało się jeszcze jedną szansę. Szansę na to, by dostrzec, co w życiu jest najważniejsze. By zauważać wschody i zachody słońca, ukojenie, które przynosi wiejący wietrzyk i piękno oraz zapach kwiatów. Ona nie miała czasu, by cieszyć się życiem. Spała po 4-5 godzin na dobę, ale osiągała kolejne cele. Cele, które zawsze były przez nią zdobywane, ale nie przynosiły szczęścia. Miała poczucie, że jej pociąg odjechał. Straciła szansę na przyjaźń, miłość, na rodzinę. Zdawała sobie sprawę, że rok za rokiem mija w coraz szybszym tempie, a ona jest sama. Leżąc w tej obcej sali, czuła się samotna jak nigdy dotąd. Dotarło do niej, że wiara w to, że kolejny sukces zawodowy, będący spełnieniem marzeń, da wreszcie poczucie szczęścia, już dawno się w niej wypaliła…. Zawsze uważała, że szczęście jest tuż przed nią, za najbliższym zakrętem. Wystarczy jeszcze trochę się postarać i złapie je. Gdy wydawało się, że już je ma, trzyma w swych rękach, okazywało się, że to jeszcze nie to. Wpadła w pułapkę. W pewnym momencie zaczęło brakować jej w tym wiecznym zabieganiu czasu, by być szczęśliwą. Goniła szczęście, a ono z każdym krokiem oddalało się od niej. Dopiero spojrzenie śmierci w oczy spowodowało, że dziasiaj postanowiła być osobą życzliwą przede wszystkim wobec siebie i uważną na swoje potrzeby. Tego, co dostrzegła Beata, nie zauważyła jeszcze Zosia i Pola. Ona stoją w miejscu, jak wielu z nas, choć czują wewnętrzny bunt. Chciałyby podjąć zmianą, ale są niewolnikami własnych myśli, emocji, przeszłości. A przecież warto, zrobić pierwszy krok i zajrzeć w głąb siebie? Czy musi wydarzyć się tragedia w postaci choroby, odejścia współmałżonka, problemów z dziećmi, aby otworzyły nam się oczy? Beata odważyła się i deklaruje gotowość do zmiany i pomimo świadomości, że będzie to nieustanna, ciągła praca nad sobą, jest szczęśliwa. Dzisiaj już wie, że zaśmiecanie swojego umysłu „martwieniem się na zapas” nie przynosi żadnych korzyści. Martwimy się, jak sobie poradzimy, gdy zdarzy się coś. A jak stracę pracę? A jak umrze mój mąż? A jak stanie się coś mojemu dziecku? A jak…? Snujemy groźne scenariusze i zaczynamy się bać. Zmiana jest procesem, w którym z każdym kolejnym dniem należy porzucać dawne błędne myślenie, a zaczynać podejmowanie próby patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość z innej perspektywy, bez oceniania, stawiając się w roli obserwatora. To stawanie się osobą uważną i patrzącą z życzliwością na siebie. Przyglądanie się swoim emocjom, pojawiającym się myślom i uczuciom oraz akceptowanie ich. Parę dni temu w moje ręce trafiła książka "Terapia dialektyczno-behawioralna(DBT)", której autorami są: Matthew McKay, Jeffrey C. Wood, Jeffrey Brantley Jest to zbiór praktycznych ćwiczeń rozwijających uważność, efektywność interpersonalną, regulację emocji i odporność na stres. Znalazło się w niej wiele wskazówek, między innymi dotyczących uważności w radzeniu sobie ze skrajnymi emocjami. Dzięki niej można spojrzeć na siebie z życzliwością i współczuciem. A moim zdaniem, jako psychologa, ta umiejętność jest punktem wyjścia do odnalezienia drogi do szczęśliwego życia. Autorzy między innymi zwracają w niej uwagę na współczucie okazywane samemu sobie. Uważają, że okazując komuś współczucie „traktujemy go życzliwie i nie osądzamy go za jego sytuację lub uczucia, niezależnie od tego, czy sam tej sytuacji zawinił. Mimo to wiele osób uważa, że często łatwiej jest pomóc i wybaczyć innym, nawet zupełnie obcym ludziom, niż być miłym dla samych siebie.”* Dlaczego tak się dzieje? Otóż według autorów wspomnianej przeze mnie ksiażki:: • Może uważasz, że inni ludzie bardziej zasługują na pomoc i szacunek niż ty. • Może uważasz, że zrobiłeś tyle złych rzeczy, że nikt nie może ci wybaczyć i nie zasługujesz na współczucie. • Może boisz się przyznać, że odczuwasz ból, ponieważ obawiasz się, że ugniesz się pod jego ciężarem. • Może uważasz, że wybaczenie sobie jest tożsame z usprawiedliwieniem swojego zachowania i uniknięciem konsekwencji. • A może w przeszłości nikt nigdy nie traktował cię ze współczuciem, myślisz więc, że z tobą jest coś nie tak. „W istocie żadne z tych stwierdzeń nie jest prawdziwe. Wyobraź sobie, że jeden z twoich najukochańszych przyjaciół lub członków rodziny przyszedł do ciebie i powiedział:<<Nie zasługuję na współczucie, ponieważ [uzupełnij zdanie jednym z powyższych stwierdzeń]>>. Prawdopodobnie nie zgodziłbyś się z nim i próbowałbyś go przekonać, że jest inaczej. Nadszedł czas, aby zacząć okazywać współczucie samemu sobie oraz uznać, że zasługujesz na życzliwość i pomoc tak samo jak wszyscy inni. Niezależnie od przekonań, które sprawiają, że utknąłeś w impasie, współczucie dla samego siebie jest jedną z najważniejszych umiejętności (…) Potrzebujesz sobie współczuć, aby dokonać trwałych zmian w swoim życiu (…)* "Prawda jest taka, że wszyscy popełniamy w życiu błędy, a niektóre z nich niestety ranią nas samych lub innych. Nie pomaga jednak ciągłe karanie się – to tylko pogarsza sytuację. Na wiele sposobów współczucie wobec samego siebie wymaga zastosowania radykalnej akceptacji. Pamiętaj, że radykalna akceptacja to umiejętność porzucenia osądów i uznania, że to, co dzieje się w twoim życiu, jest wynikiem długiego łańcucha wydarzeń. Współczucie samemu sobie wymaga tego samego. Czas przyznać, że jesteś tym, kim jesteś, i masz za sobą wiele niedających się zmienić wydarzeń, lecz mimo wszystko zasługujesz na spokój, bezpieczeństwo, zdrowie i szczęście. Zaczynając właśnie teraz, możesz radykalnie zaakceptować to, kim jesteś, mimo wszystkich przeszłych błędów, i zacząć podejmować zdrowsze decyzje życiowe oparte na wartościach, ponieważ zasługujesz na szczęście i przebaczenie tak jak wszyscy inni! Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego zasługujesz na współczucie, a jest nim to, że doświadczyłeś w życiu wielkiego bólu. Przeżyłeś straty. Prawdopodobnie w pewnym momencie doświadczyłeś odrzucenia lub porzucenia. Zmierzyłeś się z bólem fizycznym i chorobą. I najpewniej doświadczyłeś rozczarowania, kiedy nie doszło do czegoś, czego tak bardzo pragnąłeś. Prawdopodobnie doświadczyłeś też podobnych krzywd i strat w dzieciństwie, a wspomnienia tych doświadczeń mogą nadal kłaść się cieniem na twoim życiu. Pewnie cierpiałeś też z powodu poczucia wstydu, smutku i strachu. I te same bolesne uczucia nadal pojawiają się w twoim życiu. Zasługujesz na współczucie, ponieważ musiałeś zmierzyć się z bólem i stoczyć walkę. Czy nie czułbyś współczucia dla innego człowieka, który cierpiał w ten sposób, nawet obcego? Czy więc nie powinieneś okazać sobie takiego samego współczucia?"* *Fragmenty pochodzą z książki M.McKay, J. C. Wood, J. Brantley "Terapia dialektyczno-behawioralna", Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, 2024 **Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tak wartościowej ksiażki.
*Dziękujemy Wydawnictwu Uniwersytetu Jagiellońskiego za możliwość zareklamowania tak wartościowej ksiażki. POLECAMY:
|
JESTEŚMY NA FACEBOOKU:
POMAGAMY:
PISZEMY DLA WAS:
REKLAMA:
piszcie do nas na adres: psychologiaprzykawie@gmail.com |